Podróżniczka i fotograf Kari Herbert urodziła się w 1970 roku. Kiedy miała dziesięć miesięcy, rodzice - Marie i sir Wally Herbert, polarnik, zabrali ją w podróż do Arktyki. Spędzili tam dwa lata, pośród Inughuitów, jednego z ostatnich na świecie plemion myśliwskich. W swojej książce autorka na nowo stara się odkryć świat, którego przed laty była częścią, gdzie rytm życia mieszkańców wyznacza nieokiełznana natura. Mimo że dzisiaj wygląda on nieco inaczej, Herbert z fascynacją odnajduje tu wiele znajomych elementów.
Córka polarnika to przede wszystkim opowieść o ludziach. Dzięki Kari Herbert czytelnik poznaje zwyczaje, kulturę, wierzenia i historię nieznanej mu społeczności. Chwilami te różnice mogą być dość szokujące...
Mówi się, że wierność seksualna nigdy nie była powszechną cnotą w Thule, nie należy jednak tego opacznie rozumieć. Seks, a tym samym prokreacja są oczywiście częścią życia społecznego, równie ważną jak potrzeba jedzenia czy oddychania. [...] Inughuici uważają [...] że seksualne zadowolenie odgrywa kluczową rolę dla szczęścia partnera i całej społeczności. Gdy zatem myśliwy spędzał dużo czasu z dala od domu, oczekiwało się, że jego pozostający we wsi przyjaciel będzie w tym okresie "zagrzewał" mu żonę.
Mało jest "polarnych" książek takich jak Córka polarnika - wnikliwie pokazujących nie tylko piękno, lecz także twardą rzeczywistość i problemy, które wydają się bezkresne niczym Grenlandia - największa na świecie wyspa. Mimo że na Grenlandii byłem wielokrotnie i wiele lat spędziłem w polarnym świecie, ta książka pokazała mi życie Inughuitów w innym świetle, czasami z ciemniejszej strony, i niejedno powiedziała o miejscu, które wydaje się "pustką". (Marek Kamiński, polarnik, zdobywca obu biegunów)